biznes

Jak mało potrzebujesz, żeby zacząć? Jeszcze mniej niż myślisz (case study)

Młodość, naiwność...

Od wczesnych lat młodości interesowała mnie przedsiębiorczość i biznes. Kreowałem mnóstwo śmiałych wizji na temat tego, jak wspaniałe będzie moje dorosłe życie, gdy już stanę się człowiekiem sukcesu. Ale przyszła dorosłość, a jedną z jej cech było to, że wszyscy, wliczając w to “ekspertów” mówili mi, że bez porządnego biznes­planu nie mam nawet co marzyć o sukcesie. Z każdej strony wszyscy straszyli utartymi frazesami​:

“Najpierw idź na studia”
“Potem zrób kolejne studia”
“Koniecznie po studiach idź na kilka lat do pracy w jakiejś firmie, żebyś nauczył się fachu”
“I długo, długo potem będziesz mógł założyć swoją firmę”
“Będziesz musiał wziąć kredyt, żeby rozkręcić firmę”
“Bank nie da Ci kredytu bez biznes­planu”

I jeszcze kilka(naście) innych historii. Wtedy to rujnowało moje marzenia (też  tak miałeś?)​, ale dzisiaj wiem, że:

       1) to, że ktoś (niezależnie od pozycji/doświadczenia itp.) coś  mówi, to nie znaczy, że
       NA 100% ma rację
       2) nawet jeśli ma rację, to nie znaczy, że to jedyna racja, która ma rację bytu na świecie
       3) nawet jeśli jest to jedyna racja, to nie znaczy, że nie ma przestrzeni na to, by
       stworzyć “nową prawdę”

Co mam na myśli przez “nową prawdę”? Chodzi o to, by zrobić, osiągnąć coś w sposób, o którym jeszcze nikt wcześniej nie pomyślał. Dojść na szczyt  góry ścieżką, której jeszcze nikt nie wydeptał. ​Tylko żeby tego dokonać, trzeba zebrać się na odwagę, by porzucić wszelkie dotychczas zasłyszane prawdy i zacząć “odkrywać koło na nowo” na swój indywidualny sposób. Czasami inspirując się dotychczasowymi rozwiązaniami, ale nigdy kopiując je 1:1. W końcu coś, co sprawdziło się dla kogoś  innego, niekoniecznie sprawdzi się dla Ciebie, czyż nie?

CZYICH RAD NIE SŁUCHAĆ

Aha, jeszcze jeden bardzo ważny komentarz, zanim przejdę do sedna. Jeśli już słuchasz rad, to upewnij się, że osoba ich udzielająca faktycznie osiągnęła to, o czym mówi. Tylko wtedy “ma paszport”, by faktycznie dzielić się mądrością.​ W każdym innym przypadku masz do czynienia z teoretykiem, który najprawdopodobniej naciąga Cię na swoją “eksperckość”. Albo jest po prostu “Wujkiem Dobra Rada”.

JAK ZROBIŁEM COŚ Z NICZEGO?

W związku z faktem, że tworzona przeze mnie firma Talkersi ostatnio przeżywa dynamiczny wzrost popularności, coraz więcej osób kontaktuje się ze mną, by podzielić  się swoimi przemyśleniami.  Zawsze z uwagą czytam każde zdanie i jestem wdzięczny za każdą wiadomość.​ Często zdarza się, że w treści znajduje takie stwierdzenia jak: “Jak Ci się to udało? Nie wierzyłem, że to ma szansę powodzenia”
“Myślałem żeby założyć coś  dokładnie takiego samego, ale zabrakło mi [WPISZ COKOLWIEK]”
“Ile zajęło przygotowanie  tego?”

Prawda jest dwojaka: przygotowanie tego zajęło mi całe życie i jednocześnie ani sekundy. Co mam na myśli? Ano to, że po prostu zacząłem. Po prostu, dokładnie 25 stycznia roku 2014​ poprowadziłem pierwszą lekcję angielskiego dla niejakiej Irmy. Zdarzenie miało miejsce w londyńskiej kawiarni Costa Coffee zlokalizowanej niedaleko stacji metra przy Holloway Road. Po prostu wystawiłem ogłoszenie, że szukam uczniów (zero skills required); po prostu odebrałem telefon i umówiłem pierwszą lekcję w swoim życiu; po prostu poszedłem na spotkanie i poprowadziłem lekcję według tego, co podpowiedziała mi intuicja.​ Przygotowanie do niej zajęło mi pewnie kilka minut. Wtedy jeszcze nie miałem pojęcia, że tworzę coś, co 2,5 roku później będzie 20-­osobową organizacją, która dysponuje swoją metodą nauki; zaangażowaną społecznością przyjaciół i sojuszników; artykułami na takich portalach, jak salerezerwacje.pl :)

Nad pozostałymi szczegółami tej podróży nie będę się już rozwijał, bo to nie czas i miejsce, ale chcę Ci dać jeszcze jeden przykład tego, jak niewiele potrzebujesz, żeby rozpocząć nowy projekt/inicjatywę/organizację.

Jakiś czas temu intensywnie zastanawiałem się nad tym, w jaki sposób wzbogacić nasz fanpage (https://www.facebook.com/talkersi/). Jakie treści powinienem umieszczać, by osoby lajkujące czerpały z tego korzyść? Co jednocześnie przełoży się na wzrost naszej sprzedaży? Myślałem i myślałem, aż w końcu doszło do mnie, że niepotrzebnie to analizuję bez końca, zamiast po prostu zacząć eksperymentować i ulepszać swoje rozwiązanie przy każdym kolejnym podejściu.

CO WYMYŚLIŁEM?

Wymyśliłem sobie, że będę robił cotygodniowe transmisje na żywo na Facebooku. Naszkicowałem na kartce pierwotny koncept, wziąłem głęboki oddech i odpaliłem telefon. Magia zaczęła się dziać.​ Pierwszy odcinek poszedł świetnie (2044 wyświetlenia). I z każdym kolejnym ulepszam mój system. Piszę coraz lepsze nagłówki. Tematy są coraz ciekawsze. Angażuję kolejne osoby, które pojawiają się przed kamerą. A klienci?​ No cóż,mimo że robię to “dopiero” od 7 tygodni, czyli stosunkowo krótko jak na content marketing, to już mamy kilka pierwszych zgłoszeń bezpośrednio związanych z tym, że ktoś “widział filmik  i chce się dowiedzieć więcej o naszych kursach”. Oprócz tego wytworzyła się wokół tych transmisji mała grupka fanów, którzy oglądają niemal każdy odcinek, a potem często do mnie piszą ze swoimi refleksjami. I dla nich również warto, w kontekście biznesowym, robić to, co robię. Bo prędzej czy później zostaną naszymi klientami. A nawet jeśli się tak nie stanie (to również możliwe), to i tak już teraz są ambasadorami marki, czyli aktywnie rekomendują​ nasze kursy i/lub pracę u nas.

CO Z TEGO WYNIKNIE?

Nie wiem, co zdarzy się w przyszłym tygodniu, ale jedno jest pewne ­warto było zacząć “z czymkolwiek”, by potem to usprawnić. By zrobić ten pierwszy krok i na nim budować potem firmę (nawiązuję tutaj do pierwszej lekcji odbytej w Londynie z Irmą). By zrobić pierwszy krok z transmisjami na Facebooku i już w drugim miesiącu​ zbudować sobie małą społeczność. Ty też możesz takie rzeczy robić, bo nie potrzeba do tego żadnych magicznych mocy, ani godzin przygotowań. Po prostu zacznij. Najlepszym zbawieniem na wszelkie problemy jest działanie.​ Zawsze tak było, jest i będzie.

Dziękuję za Twoją uwagę i przestań już czytać. Zrób coś produktywnego wreszcie!
Wiktor Jodłowski

O AUTORZE:

Wiktor Jodłowski to przedsiębiorca, który uwielbia pokazywać, że są na świecie ludzie, którym zależy na innych. Buduje swoje życie i firmę w oparciu o autentyczne, silne relacje. Na co dzień prowadzi inkubator językowy, w którym wraz z zespołem, na bazie stworzonej przez siebie metody, pomaga swoim klientom w przełamywaniu bariery mówienia po angielsku. Po godzinach pracy uwielbia spędzać czas ze swoją lepszą połówką, w towarzystwie dobrego filmu.

Kategorie: Porady ekspertów