biznesowy uścisk dłoni

Strategia napadu na bank czy strategia funduszu inwestycyjnego - którą podświadomie stosujesz?

Z relacji świadków wynika, że kiedyś (między innymi w komunizmie w Polsce) było tak, że "człowiek człowiekowi wilkiem". Że petent lub też ktoś na kształt klienta to - mówiąc bardzo brzydko, ale celowo w tym kontekście - "gość, którego trzeba ogolić zanim on ogoli nas".

Pracownicy to siła robocza, z której trzeba "wycisnąć ostatnie soki", nawet za cenę dobrych stosunków międzyludzkich (a nierzadko zapewne i godności). W stadzie liczyła się tylko jedna osoba, czyli mityczny "Pan Kierownik". Natomiast w momencie, w którym weszliśmy w wolność i kapitalizm, niektórzy z nas zaczęli rozpoznawać, że można zbudować swoją przewagę konkurencyjną na nieco bardziej innowacyjnym modelu. Moglibyśmy określić go jako "bankomat". 

Bankomat charakteryzuje się tym, że 100% tego, co zdeponujesz, będziesz mógł potem wyjąć. Nie więcej, nie mniej. Wielu z nas do dzisiaj tak funkcjonuje w relacjach z innymi ludźmi. Dla przykładu: to pracownik, który nie pracuje ani minuty krócej niż mu płacą, żeby nie być posądzonym o niedotrzymywanie umowy; to jednocześnie pracownik, który nie pracuje ani minuty dłużej, żeby nie wyjść na nadgorliwego i przypadkiem "nie zmarnować" czasu, za który mu przecież nie płacą. Punkt 16:01 nie ma go już w biurze. Rozsądne podejście, czyż nie?

Głęboko wierzę, że do odważnych, a nie rozsądnych, świat należy. Od najmłodszych lat instynktownie czułem, że "coś mi tu nie gra" z tym bankomatowym podejściem. Od zawsze wyczuwałem, że przecież cała magia życia pojawia się tam, gdzie człowiek robi coś więcej, coś specjalnego. Też tak miałeś? Też tak często "odbijałeś się od ściany"?

Pomimo tego, że świat często pokazuje nam, że wychodzenie przed szereg jest ryzykowne, wciąż to robiłem. I odkryłem rzecz, o której dzisiaj, z perspektywy doświadczenia i tego co osiągnęliśmy przez ostatnie 3,5 roku, myślę jak o naszej kluczowej przewadze konkurencyjnej. Bo jak to powiedział mądry człowiek - "jeśli nie masz przewagi konkurencyjnej, to nie konkuruj". A co chodzi?

Chodzi o ulepszoną wersję strategii bankomatu. Nazywam ją strategią funduszu inwestycyjnego. Polega z grubsza na tym, że tak samo jak do funduszu raczej dopłacasz, dorzucasz i wzmacniasz, tak samo rób z relacjami. Czyli dawaj więcej niż bierzesz. Niech to będzie 51/49. A nawet 60/40. Bądź nastawiony w działaniu i myśleniu na to, jak możesz drugiemu człowiekowi pomóc (nie, wciskanie swoich płatnych usług i chwalenie się osiągnięciami przy każdej możliwej okazji to nie pomoc). Rozdawaj dobrą energię. Rób przysługi. Kumuluj ten kapitał dobrej woli. Karm karmę - niech będzie dobra. Jeśli będziesz to robił wystarczająco długo i dobrze, to "obudzisz się" któregoś dnia w sytuacji, w której będziesz mógł żyć z procentów. Innymi słowy - będziesz miał wokół siebie rzeszę ludzi mających dobry powód, by Ci pomóc. Zwrot kluczowy to - "mających dobry powód". To nie oznacza, że skoro Ty pomogłeś komuś, to ten ktoś ABSOLUTNIE MUSI pomóc Tobie, bo inaczej jest nie w porządku. Życie i relacje to nie Excel z kolumną zysków i strat. Dobra energia wysłana w świat czasami, ale nie zawsze, wraca z miejsca, w które ją wysłałeś. Ale zawsze wraca, często od innych osób. Nie jestem w stanie dokładnie Ci wytłumaczyć, z czego to wynika, ale nauczyłem się dwóch rzeczy:

1) skoro działa, to po co w tym grzebać?
2) potrafi doprowadzić do absolutnie spektakularnych wyników 

No to co, jak mogę Ci pomóc? ;-)

Wiktor Jodłowski

Kategorie: Porady ekspertów